poniedziałek, 1 sierpnia 2011

036. Urban i Sowała w Jabłonkach zakończyły karierę na piasku.

Po turnieju w Starych Jabłonkach Karolina Sowała i Katarzyna Urban, najbardziej utytułowane zawodniczki w Polsce, zdecydowały się zakończyć przygodę z plażówką. - Zaczynamy nowy etap - mówią siatkarki.

To najbardziej znane polskie siatkarki plażowe, które od tego roku postanowiły spróbować sił w jednej drużynie. Wcześniej popularna "Kaja" występowała na boiskach w parze z Moniką Brzostek, a Urban z Joanną Wiatr. Zarówno Sowała, jak i Urban to kilkakrotne medalistki mistrzostw Polski, Europy i świata. Po turnieju Mazury Grand Slam postanowiły jednak zakończyć swoją karierę na piasku. Zamiast zimowych treningów pod łódzkim balonem (kryte piaszczyste boisko), będą grały w hali. Urban znajdzie się w kadrze MKS Dąbrowa Górnicza (PlusLiga Kobiet), a Sowała w Silesia Volley (I liga).



Maciej Nowocień: Siatkarską parą byłyście dopiero od tego sezonu. Jak to się stało, że zdecydowałyście się zagrać razem?

Katarzyna Urban: Po części była to nasza decyzja. Szczególnie dobrze grało się nam podczas turnieju Continental Cup [kwalifikacje do igrzysk olimpijskich - red.]. Wpływ na taki obrót sprawy miał też trener Michał Szczytowicz i Polski Związek Piłki Siatkowej. Musiały nadejść jakieś zmiany. Jestem bardzo zadowolona, że miałam okazję grać z "Kają".

Sezon 2011 trwał dla was jedynie cztery miesiące, po czym postanowiłyście przerwać karierę plażową...

Karolina Sowała: Uważam, że jak na cztery miesiące nie było najgorzej. Przez ten okres czasu osiągnęłyśmy sporo, a do tego można zaliczyć też występ w Starych Jabłonkach. Siedemnaste miejsce w Grand Slam to najwyższy wynik nie tylko w tym sezonie, ale chyba też w naszych karierach. Musiałyśmy podjąć pewne działania i każda z nas zdecydowała się wrócić na halę.

Katarzyna Urban: Jeśli chodzi o mnie, zadecydowały względy osobiste, o których nie chciałabym wypowiadać się głośno. Czasami w życiu przychodzą takie chwile, że trzeba zaryzykować i podjąć odważną decyzję. Trochę żałujemy, że rezygnujemy z plażówki. Te sześć lat na piasku to był bardzo fajny czas. Były zarówno wspaniałe, jak i ciężkie chwile. Teraz czeka nas nowe wyzwanie i musimy mu sprostać. Szkoda, że to wszystko tak się potoczyło. Nie zamykamy sobie jednak drogi i mamy nadzieję, że jeszcze zaprezentujemy się w przyszłym roku.


Od przyszłego sezonu zagracie na hali. MKS Dąbrowa Górnicza i Silesia Volley to profesjonalne kluby z wysokich lig. Sprostacie zadaniu?
K.U.: Wiemy, że rzucamy się na głęboką wodę. Nie możemy się jednak bać. Jeśli dostaje się szansę, należy ją wykorzystać. Jeśli uda nam się coś dobrego zrobić na hali, będziemy zadowolone. Mamy się od kogo uczyć, bo jest wielu wspaniałych trenerów i zawodniczek.

Podczas przerwy letniej planujecie ponownie występować na piasku. Szukacie nowych partnerek, czy ponownie zobaczymy was w jednej drużynie?

K.S.: Nie wiem jak Kasia, ale ja nie szukam (śmiech ).

K.U.: Ja też nie (śmiech ). 


K.S.: Jeśli będzie taka możliwość, chętnie podejmiemy się takiego wyzwania. Mamy także nadzieję, że PZPS wspomoże nas finansowo w wyjazdach na turnieje World Tour czy CEV. W kwietniu będziemy chciały przygotować się do sezonu w jakimś ciepłym kraju. Potrenujemy, posparujemy z innymi parami i zobaczymy, jak to będzie  wyglądało po dziewięciu miesiącach przerwy. Może nabierzemy trochę świeżości i z nową energią i nowymi siłami wrócimy chociaż latem na plażę.

Jak zareagowali na waszą decyzję bliscy i znajomi?


K.U.: Moi rodzice akurat bardzo się ucieszyli, ponieważ będę grała w moim rodzinnym mieście. Będę blisko mamy i taty i to też był jeden z powodów, dla którego wybrałam halę. Będę miała okazję im pomóc, wesprzeć. Będę jedynie na odległość z moim narzeczonym Kubą Szałankiewiczem [również siatkarz plażowy - red.]. Liczę na to, że sobie poradzimy. Wszyscy, którzy dowiedzieli się o tej decyzji, wspierali mnie.

K.S.: Większość moich znajomych dowiedziała się o tym w Starych Jabłonkach. Tutaj przyjaciele zorganizowali nam także małe pożegnanie. Miałam też dużo telefonów z pytaniami, czy to prawda, że odchodzimy. Mogę potwierdzić: tak, to prawda i nie dementujemy tego.

Podczas pożegnania nie zabrakło łez. Jak się teraz czujecie, już jako siatkarki halowe, nie reprezentacja Polski w plażówce?

K.S.: Potrzebowałyśmy dnia, żeby ochłonąć. Kiedy wyszłam z ostatniego meczu, kilka osób zapytało mnie o to samo. Nie mogłam wówczas wydusić ani słowa. Teraz jest już lepiej. Wiem, że otwierają się przed nami nowe drzwi. To dla nas kolejna szansa, żeby pokazać to, co potrafimy. Nie traktujemy tego w taki sposób, że coś się kończy, ale rozpoczynamy nowy etap życia.

Zostawiłyście spory ślad po sobie w historii siatkówki plażowej. Wasze nazwiska będą raczej kojarzone z piaskiem niż z halą...

  K.U.: Miejmy nadzieję, że kibice nas nie zapomną. Wszystkie sukcesy, które osiągnęłyśmy na plaży, zawsze będą w naszych sercach.


Źródło : Gazeta Wyborcza Olsztyn
Pobrane : olsztyn.gazeta.pl
Zdjęcia : siatka.org , urban-sowala.com

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz